Zaplanowaliśmy wycieczkę do...
eee tam...niech miejsce będzie na razie owiane tajemnicą ;-))
Wyprawa miała się odbyć wczoraj, ale pogoda nas nieco odstraszyła. Dziś jednak nic nas nie powstrzymało - pełni zapału i werwy raniutko wyruszyliśmy w trasę...
Mniej więcej w połowie drogi spotkaliśmy bardziej srogą Panią Zimę niż u nas, ale nie przestraszyliśmy się jej i dziarsko sunęliśmy ku obranemu celowi...
Potem nawi sprawiła nam małego psikusa i poprowadziła nas na przełaj... drogą, a raczej dróżką mrożącą krew w żyłach - zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że jechałam na oponach letnich!!! :-O
Potem było już tylko gorzej... naszym oczom ukazała się dróżeńka 'szeroka' na jedno auto...
Ale co tam! JEDZIEMY!
Gdy zaczęło się robić stromo, a złośliwa droga wcale nie miała zamiaru się poszerzyć, delikatnie mówiąc byłam spietrana... [a w tajemnicy Wam powiem, że 'urobiona po pachy' :-P]
Modliłam się, by nic nie nadjechało z naprzeciwka :-P
Na szczęście obyło się bez 'bliskich spotkań trzeciego stopnia' :-)))
Wkrótce relacja z celu podróży - cieplutko pozdrawiam zaglądających!